Kto to jest artysta? Zastanawiałam się kiedyś nad tym pojęciem. Bliska była mi myśl, że nie wystarczy tworzyć, aby być artystą. Obserwując świat stworzyłam w końcu własną, krótką definicję. Artysta to przede wszystkim twórczy Człowiek. Człowiek przez wielkie „C”. Do dziś żyję w przekonaniu, że to słuszna teoria.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam prace Anastazji, tylko przez chwilę i do tego na ekranie TV, zauroczyły mnie kolory. Było w nich tyle życia i radości, że aż chciało się wnieść ich energię do własnego domu. W tych obrazach było coś jeszcze. Coś co prawdziwie mnie poruszyło i natychmiast popchnęło do poszukiwania kontaktu z Anastazją. Była to jej służba na rzecz słabszych – dzieci dotkniętych chorobą, niejednokrotnie tym samym okradzionych z możliwości korzystania z części uroków życia. W Anastazji, za sprawą jej człowieczeństwa, zobaczyłam Artystkę według mojej definicji.
Jezus kiedyś powiedział – bądźcie jak dzieci. Przywoływał dorosłych – doświadczonych, mądrzejszych – do praktykowania wiary z mentalnością, wrażliwością, otwartością dziecka. My, współcześni dorośli stajemy przed tym samym zadaniem. Ciągle utyskujemy, że sami nie mamy wystarczająco dużo, aby spontanicznie dać coś z siebie innemu człowiekowi. Nierzadko trudno nam poświęcić coś z własnych oczekiwań od życia nawet najbliższej nam osobie, a co dopiero Innemu – obcemu, brudnemu, upośledzonemu, kolorowemu… Tłumaczymy się, że brakuje nam empatii, miłości lub po prostu czasu. A może jednak warto znowu być dzieckiem… ? To pytanie powróciło do mnie przy obrazach Anastazji.
Anastazjo. Nigdy tego nie strać. Nie zagłusz w sobie czystości, prostolinijności dziecka. Twórz poruszające dzieła i na zawsze bądź Człowiekiem. Nie pozwól sobie nigdy zejść na poziom małego „c”. Pozostań Artystką. Jestem szczęśliwa, że ktoś taki jak Ty, wybrał sobie „nasz” skrawek ziemi na miejsce do życia. Dziękuję Ci za to, co dajesz.